7 września 2016

30-dniowe Wyzwanie Figurkowe. Dzień 7: Twój największy sukces w grze bitewnej lub największe osiągnięcie modelarskie?

Pytanie o "największy sukces" trochę kojarzy mi się z niegdysiejszymi rozmowami o pracę i często zdarzającym się na nich maglowaniem o różne irytujące duperele - od razu miałem wtedy ochotę odpowiedzieć coś na miarę, że "udało mi się rozpędzić Fiata 126p do 180 km/h". Na szczęście w kontekście gier bitewnych pytanie to nie kojarzy mi się źle...

...co nie zmienia faktu, że trudno mi na nie odpowiedzieć, bo nie przychodzi mi do głowy jedno jedne osiągnięcie, które zakwalifikowałbym jako największe. Kiedy myślę o sukcesach, mam przed oczami co najmniej kilka, czy raczej kilkanaście okołofigurkowych sytuacji z różnych, ujmijmy to, "kategorii", z których po prostu jestem zadowolony, i które miło wspominam. I niekoniecznie mam tu na myśli uratowanie Mysi w trakcie Bitwy o Mysię Zagłady...


Przykładowo, z kategorii "figurki", chociaż niestety nie mogę się za bardzo pochwalić osiągnięciami malarskimi, to jako sukces postrzegam kilka band do Mordheim, przy których składaniu szczególnie się przyłożyłem, i w przypadku których sporo było konwertowania, czy wręcz rzeźbienia. Przykładem chyba najbardziej pokazowym, bo w pełni ukończonym, pomalowanym, i będącym efektem udanej kooperacji, jest nasz "małżeński" Ostland. Ze zdziwieniem teraz patrzę, że nie doczekał się chyba nigdy grupowej fotki (albo ja przynajmniej mam trudności z jej znalezieniem) - jeżeli tak, to spore niedopatrzenie, niemniej jednak fotki figurek znajdziecie w archiwum bloga z 2012 r., w bodajże następujących miesiącach: luty, marzec, kwiecień, bądź po prostu pod etykietką "Ostland" (nie mylić z Ostlandem malowanym na zamówienie dla Bartka "NoName'a"), bądź na zbiorczej liście figurek (ech, dawno już jej nie aktualizowałem - czasu niestety brak).


W kontekście konwersji, z których jestem do tej pory zadowolony, warto też wspomnieć m.in. o Krasnoludzkich Poszukiwaczach Skarbów (głównie) z plastików 6 ed. oraz o lubianym przeze mnie Piromaniaku z Cathayu (tutaj WiP, a tutaj figurka pomalowana przez Skavenblight). Niby drobiazgi, a cieszą do tej pory.


W przypadku makiet na pewno sukcesem okazała się akcja-renowacja makiet z Staromiejskiego Domu Kultury. Trwało to parę lat, ale dało efekty w postaci dość sporej liczby makiet, które ozdobiły rozgrywki Klubu Gier Bitewnych "Dębowa Tarcza". Z kolei w tzw. "kołchozie", czyli domowym kąciku bitewnym, który przez klub trochę zaniedbaliśmy, nadal niedoścignioną chlubą pozostaje kompletny modułowy stół do Karak Zorn, który, nawiasem mówiąc, planuję w przyszłości rozbudować - mam już do tego trochę materiałów i pomysłów.


W kontekście sukcesów oczywiście warto też wspomnieć o turniejach Mordheim. Najbardziej "oczywistym" i "bezpośrednim" sukcesem było zajęcie przeze mnie I. miejsca na turnieju "Korona Władzy" w Zgierzu, w 2014 r.


Nie zmienia to faktu, że w kategorii sukcesu tak naprawdę postrzegałem każdy turniej w klimatach "Miasta Potępionych", jaki zdarzyło nam się organizować. W tym kontekście przywołam chociażby ostatni zorganizowany przez nas turniej, czyli "Ryby i inne zjawiska pogodowe", jaki odbył się dnia 31 maja 2015 r. w SDKu.

W kontekście sukcesów warto też wspomnieć niektóre szczególnie udane kampanie, np. Pierwszą Kampanię "Border Town Burning", jaka odbyła się w Staromiejskim Domu Kultury, jakoś pod koniec 2012 r./pierwsza połowa 2013 r. Tej atmosfery, niezapomnianych przygód, niesamowitych zdarzeń i mojej Kupieckiej Karawany, która dzielnie przemierzała daleki wschód Starego Świata, nie zapomnę nigdy. Tak epickiej kampanii nie było chyba nigdy wcześniej, ani nigdy potem, przynajmniej w SDK ("kołchoz" to trochę inna bajka).  Ostało się trochę "pamiątkowych" materiałów z tego okresu - głównie fotek w galerii "Dębowej Tarczy", no i oczywiście kampanijny temat na Azylium.


No i na koniec wspomnę o jeszcze jednym sukcesie, a mianowicie... niniejszym blogu. Od powstania w 2009 r. nadal trwa, mimo upływu lat, w dalszym ciągu go aktualizujemy (niekiedy z nieco mniejszą aktywnością, ale jednak...), a na jego łamach można znaleźć praktycznie całą naszą hobbystyczną historię z ostatnich lat.


P.S. Tak, wiem, że nieładnie jest antydatować posty, ale chciałem zachować w postach ciągłość, odstępy i chronologię, a cóż ja, biedny żuczek, pocznę, że na wczoraj niestety nie zaplanowałem posta :P.

 30-dniowe Wyzwanie Figurkowe. Wprowadzenie.

1 komentarz:

  1. Takie sukcesy są według mnie najlepsze :) fajny post, z przyjemnością poczytałem i pooglądałem.

    OdpowiedzUsuń